środa, 15 września 2010

15.09.2010 - kolejny dzień warsztatów dziennikarstwa modowego

Środa była dniem pełnym zaskoczeń. Spotkaliśmy się w Centrum Sztuki Współczesnej, które zaraz po Galerii Zachęta jest moim ulubionym miejscem na artystycznej mapie Warszawy. Przeszliśmy do sali Kina Lab, gdzie odbywać miały się warsztaty.

Rozpoczął je Pan Jurand Sękowski, dziennikarz informacyjny TVN24. Na początku był mały zgrzyt, ponieważ po raz enty musieliśmy opowiedzieć coś o sobie, ale szybko okazało się, że choć każdy już to robił, przedstawiał nowe, często bardziej osobiste informacje ze swojego życia. Czytaliśmy dwa artykuły tego samego autora. Pierwszy dotyczył Noami Campbell i był krótko mówiąc, śmiertelnie nudny. Drugi o ekscentrycznej Iris Apfel i tutaj chciałabym się zatrzymać. Pierwszy raz w moim krótkim życiu ktoś opowiedział mi o postaci ze świata mody, której nie znałam wcześniej. Oczywiście już trochę o niej przeczytałam i wiem wiele ciekawych rzeczy, z którymi chętnie się z Wami podzielę w kolejnym poście (jeszcze dzisiaj). Artykuł był pełen ważnych i niekiedy zaskakujących informacji. Warsztaty sprowadzały się do tego, że nie warto podpisywać się swoim nazwiskiem pod czymś, co zostało napisane "na szybko", bez przemyślenia. To co piszemy świadczy o nas, a idealnym tego przykładem są wszelakie blogi, które pozostają w sieci na zawsze, obnażając nasze słabości i nieumiejętności. Według mnie, niekiedy taka forma ekshibicjonizmu może być ciekawa, bo pokazuje tempo rozwoju danej osoby, jej chęci i możliwości.

O godzinie 12.00 pojawiła się Ana Finel Honigman, dziennikarka, która współpracuje z magazynami o modzie i sztuce, m.in. British Vogue i Harper's Bazaar. Opowiadała o kontrowersyjnych tematach przewijających się w modzie- anoreksji, modelkach plus-size, wykorzystywaniu osób bezdomnych jako inspiracji do nowych kolekcji, czy zapraszaniu ich na pokaz w roli modeli. Pani Ana jest w Polsce po raz drugi i nie wspomina wcześniejszego pobytu zbyt dobrze. Pojawiła się na tegorocznej, wiosennej edycji Fashion Week Poland w Łodzi, uznając miasto za brzydkie a sam Fashion Week za nudny i źle zorganizowany. Wprawdzie do Fashion Week'u mogę się przyczepić, bo sama na nim byłam i wygląd sali Expo pozostawiał wiele do życzenia, a wchodząc po schodkach, aby zająć swoje miejsce byłam przekonana, że wszyscy runiemy na ziemie razem z zardzewiałymi, obskurnymi ławkami to do samej Łodzi mam nieco odmienne zdanie. Pewnie nie będzie ono zbyt obiektywne przez to, że przez 15 lat mieszkałam w Koluszkach, odległych o jakieś 20 km od wspomnianego miasta. Uważam je za stolice sztuki, kultury i rodzicielkę największych artystów w Polsce i nie tylko za sprawą słynnej Filmówki. Za przykład świetnych pokazów podała Paryż, co do którego z kolei ja mam wiele zastrzeżeń. Ilekroć tam byłam widziałam tylko ogromne sterty brudu, które nie napawały chęcią powrotu. Dla Pani Any musimy przygotować krótki tekst o tym co sądzimy o poruszanych tematach - spodziewajcie się go jeszcze dziś w kolejnym wpisie.

Pan Artur Wolski zakończył serię dzisiejszych wykładów. Opowiadał o nieskończonej ilości osób, z którymi przeprowadzał wywiady. Nazwiska tych osób przyprawiają o dreszcze zazdrości, bo kto nie chciałby dostać szansy na rozmowę z Johnem Irvingiem, Jadwigą Staniszkis, czy Wisławą Szymborską. Historie wywiadów były zabawne, ale i pouczające. Uświadomiłam sobie, że dziennikarz ma bardzo trudną pracę, bo musi stawić czoła niezapowiedzianym sytuacjom, jak nagły wywiad, do którego nie jest przygotowanym, zmiana tematu rozmowy przez producenta chwilę przed relacją na żywo, czy zagubieniem listy pytań przygotowanych przed programem. W takich sytuacjach trzeba wierzyć w swoje umiejętności, próbując podeprzeć je wiedzą i doświadczeniem, albo przynajmniej poczuciem humoru. Na koniec dobraliśmy się w pary i na wylosowany temat przygotowywaliśmy pytania i przeprowadzaliśmy wywiad. Nie jestem zadowolona ze swojej kreatywności, ale pocieszam się tym, że pierwszy raz nie zawsze musi być udany.

Mogliśmy zwiedzić wystawy Centrum Sztuki Współczesnej, ale ze względu na późną porę, dużo pracy i fakt, że bywam tam na tyle często postanowiłam, że ten raz mogę sobie odpuścić i pojechać do domu, aby wszystko Wam opowiedzieć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz